Każda branża rządzi się swoimi prawami, jeśli chodzi o parametry wymagane do prezentacji produktu. FMCG czyli produkty szybko zbywalne muszą mieć jasne, czytelne zdjęcie produktu (np. batonik, sok). Księgarnie potrzebują dobrej jakości grafiki prezentującej okładkę produktu. Producent wózków dziecięcych będzie potrzebować zdjęcia wózka na białym tle. Producent czapek prezentuje swoje produkty na manekinach. Wszystko jasne. A co gdy chcesz być lepszy, wyprzedzić konkurencję, zyskać nowych klientów, pokazać, że twój biznes jest inny?
Przykład z wielkiego świata.
Książka o modzie. Brak jakiegoś szczególnego przekazu, wyjątkowego języka, a zdjęć i pomocy w kwestii stylu dla laików tyle co kot napłakał. O czym mowa? Słynna Garrance Dore i jej „Love, Style, Live.” Śmiem twierdzić, że jest wiele polskich blogerek modowych, których rady i świetne teksty z łatwością przebiłyby w czytelnictwie mądrości Garrance. Dlaczego więc, do cholery, Love Style Live tak dobrze się przyjęła? Jaki jest sekret światowego bestsellera? Czemu ze zwykłej publikacji Love Style Live przerodziła się w obiekt pożądaną babskiego świata?
Moim zdaniem zadziałały trzy mechanizmy:
- Prezentacja książki nie z okładki, a jako element pięknych stylowych kolaży typu „Flat lay”
- Legenda stylu paryżanek – pod którą autorka podpięła swoją ideologię ubierania. Bo jest po części francuską Francuzką. Po części panią z Nowego Jorku.
- Zmiana sensu istnienia produktu – Zrobienie z książki dodatku odzieżowego – czyli zmiana paradygmatu produktu. Książka była prezentowana w zestawieniu z mega drogą, stylową torebką, butami, ekskluzywną czerwoną szminką, itp. Stała się elementem garderoby, wypełnieniem stylizacji modowych.
Zatem książka nie była sprzedawana jak książka, a raczej jako gadżet, „must have”, dodatek modowy, itp. Prezentacja książki w niezliczonych recenzjach w Internecie opierała się w setkach wpisów na zdjęciach stronic otwartej książki, książki z kawą i kwiatami w tle, a najlepiej – kolażu z książki w kolorystyce podobnej do kolorystyki okładki.
Sama pozycję Garrance miałam, wybrałam ją w Empiku na święta za bon, którym zostałam obdarowana przez szczodrego małżonka 😉
Przeczytałam, trochę postała na półce i wg. Zasady „czego nie przeczytasz więcej niż dwa razy, sprzedaj” puściłam wolno. Oczywiście sprzedaż poszła szybko, bo strzeliłam kolaż do aukcji na Allegro, z kwiatuszkiem i bransoletkami J
Nie wiem czy dobrze mnie czytelniku rozumiesz. Nie ważne co sprzedajesz. Jeśli przemyślisz koncepcję swojego produktu, możesz zafundować mu świetną prezentację.
Błędy prezentacji produktu
Istnieje masa błędów, które sama, mając własny biznes popełniałam. Oto kilka z nich. Jeśli, któryś jest też Twoim grzechem, miej się na baczności i czytaj dalej!
- Słabe oświetlenie, brak ostrości, zdjęcia produktu są niewyraźne, zrobione w złym świetle
- Zdjęcia ubrań na płasko „gołych ubrań” bez dodatków i przykładowej kompozycji
- Zdjęcia kosmetyków z Internetu, od producenta, bądź słabej jakości. Brak opisu zdjęcia.
- Brak skali – proporcji – punktu odniesienia – nie wiadomo, jak wielki jest produkt. Klient nie ma miary w oku, ale jest doskonały w porównywaniu.
- Brak sesji z produktem, szczególnie w przypadku droższych produktów (wózki, zabawki, meble, rzeczy nad którymi klient lubi się zastanowić, zobaczyć w akcji: obuwie, wózki, zastawa stołowa, firany, meble, itp.)
- Robienie prezentacji dokładnie tak, jak to robi konkurencja (nie wiesz jak robi konkurencja? Najgorzej!)
Szczególnie w branży charakteryzującej się silną konkurencyjnością, walką cenową, zmienną ofertą sezonową, warto przemyśleć sposób prezentacji produktu.
Sprzedajesz biżuterię? Dlaczego nie masz żadnych zdjęć na żywym organizmie? Ubierz przyjaciółkę w swoje produkty, idźcie do kawiarni i strzel kilka instagramowych fotek. To już jest jakikolwiek początek lepszej ekspozycji twoich produktów. A może zrób kolaże swoich kolczyków z kwiatami, świecami i innymi kolorystycznie współgrającymi dodatkami?
Szyjesz dla ubranka i dodatki dla maluszków? Broń Cię Panie Boże pokazywać swoich prac na lalkach…to jest przerażające! Użyj skrzyni po mandarynkach, zrób z niej podest, dodaj nici, szpilki i jakiś dziecięcy dodatek (np. smoczek, zabawka) i zaprezentuj swój produkt tak jak chcesz: pokazując symbolami (szpilki, nici, agrafki) że chodzi o rękodzieło, które jest dla twojego klienta wartością dodaną. Rękodzieło dla ojca, matki dziecka, które jeszcze nie rozstało się z dudusiem, albo ma swoją ukochaną Przytulankę .
Powyższe zdjęcia znalazłam na Pinterest.
Sprzedajesz w sezonie?
Idą Święta, więc wszędzie dostępne są przepiękne dekoracje. Kup łańcuch LED (np. za 13 zł w Netto, w PEPCO był za poniżej 10 zł), bombeczki, trochę sztucznego śniegu, brokat, goździki, mandarynki, wszystko to, co kojarzy Ci się z klimatem świąt. Pobaw się jak dziecko, rozsypując brokat, śnieg i inne gadżety. Ułóż swoje produkty i zobacz co powstanie. Na pewno będziesz mieć lepsze zdjęcie ze swoich pierwszych próbnych kolaży, niż gołe, neutralne tło…
Przykład: zdjęcia przepięknej biżuterii Lili in the Garden na sezon świąteczny. Strona jest ciekawa. Ale klient o produkcie dowiaduje się z postów na FB.
Opowiedz historię!
Producent toreb – takich jest na pęczki… co ma zrobić, żebyś pokochała jego torby? Fajne logo, ładne opakowanie przesyłki to jedno, ale co zrobić, żeby klient zapragnął związać się z daną marką? Zadanie/wyzwanie bardzo istotne z punktu widzenia wszechobecnych sieciówkowych produktów za ułamek ceny.
Opowiedz swoim produktem historię. Zrób sesję, w której torebka jest bohaterem „na uczelni”, „w kawiarni”, „w parku”. A jeszcze lepiej jak twoja torebka POMAGA okiełznać dziecko w parku, mając fajną kieszonkę, w której łatwo trzymać wodę lub słodycze… Albo twoja torebka lansuje się z drogimi dodatkami, najlepiej sygnowanymi jabłuszkiem, albo logiem Chanel. W twoich torebkach trzyma się perfumy, kwiaty, prezenty, czego dusza zapragnie. Taka torebka to już nie produkt, to Zwykły Bohater J
Bardzo lubię oglądać prezentacje mebli w ofercie Kare. Świetne, niebanalne stylizacje, w których produkty mają swoją historię. Dosłownie adoptowałabym połowę asortymentu sklepu. A to wszystko dzięki świetnym zdjęciom produktów, które podkreślają ich wyjątkowość.
Wszystkie zdjęcia znalazłam na ich FB.
Temat jest niewyczerpany i na pewno zostanie w przyszłości rozwinięty o nowe aspekty, ważne z punktu widzenia zarówno producenta jak i klienta.
Jakie błędy popełnialiście? O czym zapominaliście, pokazując swoje produkty? A może jesteście klientami, których irytują pewne błędy w prezentacji towaru w sieci? Czekam na Wasze komentarze.
Podpisuję się pod tym postem. Ostatnio działam w branży nieruchomosci, zrobiłam kurs Home Stagingu i aż mnie mrozi, gdy widzę wystawione na sprzedaż mieszkanie, które jest brudne, ciemne i z obowiązkowym proszkiem do prania na pierwszym planie w łazience 😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie tylko w branży mieszkań prywatnych to widać! Biura nieruchomości wystawiają lokale do wynajęcia, gdzie często widać, że poprzedni najemcy nie posprzątali po sobie… katastrofa. Jeśli chodzi o Home Staging, myślę że w naszym kraju po takim kursie masz szansę na szybką karierę!
PolubieniePolubienie
Coś w tym jest. Kupujemy przecież oczami. Miałam krótki epizod sprzedawcy internetowego i teraz widzę jakie błędy popełniłam. 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lekcja na przyszłość! Będziesz wiedzieć jak zrobić to lepiej!
PolubieniePolubienie